Fajnie jest, czyli wspólny wypoczynek niemieckiej i polskiej młodzieży

2016-08-12 16:00:00(ost. akt: 2016-08-12 13:09:36)
Uczestnicy wymiany wraz z opiekunami na pamiątkowym zdjęciu przy budynku Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sępopolu

Uczestnicy wymiany wraz z opiekunami na pamiątkowym zdjęciu przy budynku Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sępopolu

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Rozmawiają po angielsku, niemiecku i po polsku, trochę pomagając sobie gestami. W Sępopolu trwa wypoczynek 20-osobowej grupy młodzieży z Niemiec wspólny z tak samo liczną grupą miejscowych uczniów. Goście pytani o wrażenia odpowiadają: "fajnie jest"
"Dschänkuijä", "dobschä", "proschä", "pschäprascham", "dschiän dobry", "tschäschtsch". Pewnie niejeden z czytelników zastanowi się w jakim języku napisaliśmy te słowa? Odpowiedź jest niezwykle prosta. To polskie słowa: dziękuję, dobrze, proszę, przepraszam, dzień dobry, cześć zapisane fonetycznie, w niemieckim alfabecie.

Z takiego słowniczka zawierającego setki słów po niemiecku, po polsku i w zapisie fonetycznym korzystają młodzi ludzie z niemieckiego Lägerdorf odpoczywający na Warmii i Mazurach. Spotkaliśmy ich w Sępopolu, gdzie w szkole mają bazę noclegową oraz wyżywienie.

Słychać język niemiecki,
angielski i polski

— Już siódmy raz przyjmujemy tu uczniów w wieku 12-16 lat ze szkół w Lägerdorf i okolicach — mówi Irena Bujalska dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sępopolu. — Z tym miastem Sępopol ma umowę partnerską i już od wielu lat między naszymi miastami trwa wymiana młodzieży. W jedne wakacje my jedziemy do Niemiec, a w kolejne oni do nas. Tak jest w tym roku — wyjaśnia Bujalska.

Grupa niemiecka to 20. uczniów i 4. opiekunów. W przedsięwzięciu bierze udział identyczna grupa z Sępopola. Polskie dzieci mają ten sam program wypoczynku z tą różnicą, że nie nocują w szkole. Na szkolnych korytarzach słychać gwar, jak ten z roku szkolnego w czasie przerw. Słychać język niemiecki, angielski i polski.

Enrico mówi, że podoba mu się szkoła, miejscowość. Jest pozytywnie nastawiony do tego co go czeka podczas wypoczynku.
Fot. Andrzej Grabowski
Enrico mówi, że podoba mu się szkoła, miejscowość. Jest pozytywnie nastawiony do tego co go czeka podczas wypoczynku.
Jako pierwszego zaczepiamy Enrico. Jest na wymianie w Sępopolu po raz pierwszy. Mówi, że podoba mu się szkoła, miejscowość. Jest pozytywnie nastawiony do tego, co go jeszcze czeka. A co go czeka? W programie czytamy, że będzie to wycieczka do Galindii, Mikołajek i rejs po Śniardwach. W kolejnych dniach wycieczka do Bartoszyc i wizyta na basenie, spływ kajakowy Łyną do Stopek, wycieczka do Rynu i zwiedzanie zamku, pokaz sprzętu strażackiego w Sępopolu, wspólne karaoke.

Codziennie odbywać się będą zajęcia pokazujące podobieństwa i różnice kultur polskiej i niemieckiej, quizy wiedzy o kraju sąsiadów, grille, ogniska.

Za nimi jest już zwiedzanie Sępopola oraz spotkanie z leśnikami w Pienach. Sępopol zwiedzali w nietypowy sposób. Była to gra miejska. Dostali zestaw zdjęć z rożnymi zakątkami miasteczka i uwiecznionymi na nich w przedziwnych pozach osobami.

Zadaniem graczy było odnalezienie miejsca i wykonanie zdjęcia w identycznej pozie. W Pienach młodzież wykonywała pracę plastyczną za pomocą tego, co znaleźli w lesie. Goście z Niemiec z gałązek, kwiatków i patyczków ułożyli słowo Polen, czyli Polska.

Fajnie jest
- Rok temu fajnie było a teraz fanie jest - mówi Daniel, chłopak o polskich korzeniach uczestniczący w wymianie po raz drugi.
Fot. Andrzej Grabowski
- Rok temu fajnie było a teraz fanie jest - mówi Daniel, chłopak o polskich korzeniach uczestniczący w wymianie po raz drugi.
W takich zajęciach po raz drugi uczestniczy Daniel. To chłopak o polskich korzeniach. Jego rodzice pochodzą ze Szczecina, a on sam urodził się już w Niemczech. Mówi po polsku znakomicie, choć z akcentem.

Poprzedni taki odpoczynek w Niemczech kwituje słowami "fajnie było". Dlatego zdecydował, że przyjedzie do Polski. A jak jest tu w Polsce? — Fajnie jest — odpowiada.

Wśród gości z Niemiec są tacy, którzy w wymianie uczestniczą po raz trzeci. Ich opiekun Michael Göttsche mówi, że niektórzy już żałują, że za rok będą za starzy na wymianę. Sugerujemy, żeby przyjechali jako opiekunowie.

— Tak się nie da. Opiekunowie chcieliby, aby proporcje wymiany były odwrotne. Najlepiej żeby przyjechało 4 dzieci i 20 opiekunów — żartuje. Opiekunom również bardzo się w Polsce podoba. Podkreśla, że niemiecka młodzież bardzo chętnie przyjeżdża do Sępopola.

Nie ma problemów z rekrutacją. Okazuje się przy okazji, że sposoby rekrutacji w Polsce i Niemczech są różne. W Niemczech zajmują się tym władze miasta, wysyłając listy do rodziców ucznia. — U nas rekrutacją zajmuje się szkoła. Uczniowie muszą walczyć o udział w wymianie. Biorą w niej udział najlepsi — mówi Irena Bujalska.

Jednym z takich uczniów jest Aleksander Piluk. W wymianie bierze udział po raz drugi. Rok temu był w Niemczech.

— Programy pobytu są podobne. I tu i tam jest basen, zwiedzanie, ogniska. Tam są jednak inne zabytki i inne obiekty do zwiedzania. Tam jest fabryka cementu, a u nas zamek w Rynie — mówi Aleksander. Twierdzi, że jego wyobrażenie o niemieckiej młodzieży przed wyjazdem do Niemiec nie odbiegało mocno od rzeczywistości. Cieszy się z możliwości udziału w wymianie.

"Do widsänja" za rok
Pytaliśmy też opiekunów o szczególne zainteresowania niemieckiej młodzieży i ich samych.Czy interesuje ich historia naszego regionu?

— Opiekunów trochę tak. Pani Alicja Jarzynka (tłumaczka - przyp. red.) opowiadała nam o historii Sępopola. Akurat my wiemy jaka była przeszłość tego regionu, ale nasi podopieczni tym się zupełnie nie interesują. Oni przyjechali poznać Polskę, jej zwyczaje, nawiązać przyjaźnie. Czasem trwają one długo — mówi Michael Göttsche.

— Do utrzymywania kontaktów przydatny jest facebook. Uczestniczę w wymianie od 10 lat. Mam wielu znajomych z Polski. Jest bardzo miło, gdy w urodziny piszą życzenia. Widzę też, że moi niemieccy, facebookowi znajomi mają w gronie swoich znajomych te same osoby z Polski co ja. Facebook bardzo się przydaje do pielęgnowania znajomości — dodaje.

Czas naszego spotkania był ograniczony. Młodzież po obiedzie wyjeżdżała na basen do Kętrzyna. Podszedł jeszcze do nas Diego. Zapytał co się dzieje? Pani Alicja Jarzynka szybko mu wytłumaczyła.

— To też coś powiem. Jest super, wszyscy są bardzo mili i bardzo mi się tu podoba. To wszystko! — skwitował Diego.
Fot. Andrzej Grabowski
— To też coś powiem. Jest super, wszyscy są bardzo mili i bardzo mi się tu podoba. To wszystko! — skwitował Diego.
— To też coś powiem. Jest super, wszyscy są bardzo mili i bardzo mi się tu podoba. To wszystko! — zakończył Diego i wybiegł na podwórze do wspólnego zdjęcia.

Po drodze zauważyliśmy, że część z niemieckich gości ma pomazane mazakiem ramiona. — Tak nawiązują kontakty z dziewczętami — śmieje się Alicja Jarzynka. — To są numery telefonów — wyjaśnia.

Uczestnicy wciąż się śmieją, żartują, rozmawiają. Trochę gestykulują, ale część uczniów z Sępopola zna niemiecki, bo ten język jest tu nauczany. Z ust gości padają też polskie słowa. Gdy ich brakuje pomagają ci, którzy mają polskie korzenie oraz tłumaczka. Słowniczek, od którego zaczęliśmy także. Przygotowała go Polka pracująca w szkole w Lägerdorf. Korzystając z niego, mówimy młodzieży "do widsänja" za rok.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5