Nasza rozmowa. Grzegorz Mucha wygrał proces karny o jego zniesławienie

2016-08-14 08:00:00(ost. akt: 2016-08-14 09:33:26)
— Nie mogłem tego tak zostawić i przejść nad oskarżeniami do porządku dziennego, dlatego wytoczyłem proces sądowy — mówi Grzegorz Mucha

— Nie mogłem tego tak zostawić i przejść nad oskarżeniami do porządku dziennego, dlatego wytoczyłem proces sądowy — mówi Grzegorz Mucha

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Zakończył się proces Krystyny L., urzędniczki z Urzędu Miejskiego w Sępopolu, dotyczący pomówienia byłego burmistrza Sępopola Grzegorza Muchy. Zniesławiająca go kobieta została skazana. Wyrok jest prawomocny. O całej sprawie rozmawiamy z Grzegorzem Muchą.
— Mamy informacje, że wygrał pan sądowy spór dotyczący zniesławiania pana jeszcze w ostatniej kampanii samorządowej. Czy to prawda?
— Tak, w połowie maja 2016 roku wygrałem sprawę sądową z pracownicą urzędu w Sępopolu. Trwało to około półtora roku. Odbyło się 9 czy 10 rozpraw łącznie z odwołaniem wniesionym do Sądu Okręgowego w Olsztynie przez oskarżoną, gdyż wyrok pierwszej instancji był dla niej bardzo niekorzystny. Po ciężkich bojach udało się dowieść prawdy i obalić te zarzuty jakie oskarżona wygłaszała publicznie.

— Jakie to były zarzuty?
— Między innymi, że jestem złodziejem, że kradnę, że jestem człowiekiem nieuczciwym, że mam nielegalnie sklep komputerowy od 12 lat i że czerpię z tego sklepu korzyści. Zarzutów było bardzo dużo.

— A gdzie te zarzuty wobec pana były rozpowszechniane? Czy wygłaszano je ustnie, czy też były to jakieś publikacje?
— Te pomówienia były sformułowane ustnie w Urzędzie Miejskim w Sępopolu, gdy jeszcze sprawowałem urząd burmistrza Sępopola, w gabinecie oskarżonej. Oprócz tego oskarżona kandydowała na radną do Rady Powiatu i te oraz podobne zarzuty oskarżenia wobec mnie kierowała w czasie spotkań z wyborcami, w ramach kampanii wyborczej. Miałem informacje z terenu, że w czasie tych spotkań pomówienia są stale powtarzane przez tą panią.

— Czy według pana taki sposób prowadzenia kampanii wyborczej, czyli kampania negatywna wobec pana, miała wpływ na wynik wyborów na funkcję burmistrza Sępopola?
— Myślę, że tak. Ta cała sytuacja i negatywna kampania wobec mnie miała ogromny wpływ na wynik wyborów i to, że nie zostałem wybrany ponownie burmistrzem Sępopola.

— Kiedy te zniesławienia pojawiły się po raz pierwszy?
— To było w czasie kampanii między przed pierwszą i drugą turą wyborów na stanowisko burmistrza. Były to takie bzdury jak to, że kupiłem sobie fotel za 3 tys. złotych do gabinetu, że kupiłem pióro za 1600 złotych, że pobierałem nielegalnie delegacje na łączną kwotę ponad 10 tys. złotych. W dniu kiedy w urzędzie wezwałem tą panią do złożenia wyjaśnień i wytłumaczenia się, ona te zarzuty powtarzała jak mantrę w w swoim gabinecie, w mojej obecności i innego pracownika. Dodatkowo nazwała mnie złodziejem, nieuczciwym człowiekiem, podszytym fałszem i straszyła CBA. Na to wszystko nie było żadnego poparcia w faktach. Nie było też czasu na to, aby tego wszystkiego dowodzić w trakcie kampanii wyborczej. Był to zbyt krótki okres, aby ściągnąć świadków gdzieś z terenu, przekonywać i szukać kto by mógł i chciał potwierdzić okoliczności i wypowiedzi tej pani. Dlatego uznałem, że będę dochodził sprawiedliwości już po wyborach.


— Nie uważa pan tego za pewien błąd taktyczny? Można było skorzystać z trybu wyborczego orzekania i wówczas błyskawicznie okazałoby się, że ta pani wypowiada kłamstwa. Dlaczego pan tego nie zrobił?
— W trybie wyborczym można było, ale najpoważniejsze oskarżenia wypowiedziane zostały przez tę panią w środę lub czwartek w samym urzędzie tuż przed pierwszą turą wyborów, nie wiadomo czy sąd potraktował by to w kontekście wyborów, czy też samego konfliktu pracownika z pracodawcą. Nawet jeśli sąd zdążyłby ogłosić wyrok, to nie byłoby już czasu na jego publikację. Trudno w tym czasie byłoby dotrzeć do wyborców z informacją o takim wyroku. Kolejne dwa tygodnie to była ciężka praca kampanijna i spotkania z wyborcami, na których dementowałem oskarżenia oraz normalna praca burmistrza. Stąd moja decyzja, aby proces karny rozpocząć już po rozstrzygnięciu wyborów. Długość procesowania się (1,5 roku) wskazuje, że miałem rację i nie łatwo jest przed polskimi sądami walczyć o swoje sprawy. Ale warto było, prawda się obroniła i ostatecznie z wyroku jestem bardzo zadowolony.

— Czy uważa pan, że ta pani miała za zadanie doprowadzić do zniesławienia pana i w ten sposób polepszyć sytuację wyborczą drugiego kandydata na burmistrza?

— Nie wiem na ile można wierzyć słowom oskarżonej, bo oskarżony może kłamać, ale składała wyjaśnienia także na piśmie. Mówiła podczas procesu, że w kampanii wyborczej były podzielone zadania. Wydaje mi się, że ta pani miała za zadanie zdyskredytować mnie w oczach wyborców. Można wysnuć taki wniosek po braku reakcji sztabu wyborczego oskarżonej, na jej oczywiste kłamstwa i łamanie prawa powtarzane w trakcie spotkań wyborczych. To z pewnością było korzystne dla ówczesnej mojej przeciwniczki wyborczej z tej samej opcji politycznej, co oskarżona. Są to oczywiście tylko moje przypuszczenia i należałoby się spytać oskarżonej jakie zadanie na czas kampanii wyborczej otrzymała od swojego sztabu i co kryje się pod słowami, że „zadania były podzielone”.

— Przesadziła w tych oszczerstwach, bo została ostatecznie prawomocnie skazana. Jaki zapadł wyrok?

— Nie mogłem tego tak zostawić i przejść nad oskarżeniami do porządku dziennego, dlatego wytoczyłem proces sądowy. Ostatecznie sąd wziął jedynie pod uwagę zdarzenie dotyczące zniesławiania mnie w samym urzędzie (zgodnie z treścią pozwu) i uznał oskarżoną winną zniesławienia mnie. Musi ona teraz zapłacić grzywnę w wysokości 500 złotych, musi wypłacić na rzecz mnie zadośćuczynienie w wysokości 3 tys. złotych, zwrócić koszty zastępstwa procesowego z jakiego korzystałem w kwocie około 2500 zł oraz podać wyrok do publicznej wiadomości w "Gazecie Olsztyńskiej" co też skazana już uczyniła. Początkowo sąd orzekł 5 tys. zadośćuczynienia, ale po apelacji kwota została zmniejszona do 3 tys.

— Czy to zasądzona nawiązka już do pana trafiła?
— Nie. Skierowaliśmy sprawę do komornika, żeby wszcząć egzekucję.

— Jest pan emerytowanym oficerem, twardym człowiekiem przez lata służącym w formacji mundurowej, ale jak każdy ma pan emocje i uczucia. Proszę powiedzieć co pan czuł, gdy dowiedział się pan o pomówieniach?
— Byłem bardzo mocno tym poruszony tym bardziej, ze zarzucano mi jakieś wyłudzanie pieniędzy samorządowych, czy niegospodarność. Bardzo mnie to bolało, bo w czasie kampanii wyborczej i czteroletniego urzędowania ani jednego grosza nie wyłudziłem z gminy a wręcz przeciwnie. Mając pobory i emeryturę starałem się udzielać społecznie, przez lata finansowałem prywatnie wiele przedsięwzięć. Ten zarzut mnie najbardziej zabolał. Jestem uczciwym człowiekiem, wyróżnionym różnymi medalami m.in. za zasługi dla Straży Granicznej, Brązowym Krzyżem Zasługi, za zasługi dla obronności kraju, za zasługi dla Straży Pożarnej i nigdy na moim honorze żadnej plamy nie było. Przez prawie 20 lat stałem na straży prawa jako funkcjonariusz SG. W sytuacji, gdy ktoś zaczął mnie pomawiać i oczerniać, nie mogłem pozostać obojętnym, musiałem tę sprawę doprowadzić do końca. Cieszę się, że sprawa zakończyła się tak jak się zakończyła.

— Czy skazana pracuje nadal w urzędzie?
— Tak. To był proces karny z oskarżenia prywatnego więc może ona nadal pracować w samorządzie. To przestępstwo nie było ścigane z urzędu. Gdyby było musiałaby się pożegnać z pracą w samorządzie. O ile mi wiadomo wyrok nie odniósł jednak swej roli wychowawczej, czego dowód dawała skazana podczas długiego procesu. Dochodzą do mnie informacje, że te urojone zarzuty od czasu do czasu są powtarzane, a ona osobiście kieruje w moją stronę jakieś utarczki słowne. Może to jest rodzaj jej zemsty, bo jakiś rok wcześniej przed wyborami ukarałem tę panią naganą za samowolne opuszczanie stanowiska pracy. Kilkakrotnie wychodziła sobie kiedy chciała do miasta i spacerowała. Takiego zachowania podległego mi pracownika nie mogłem tolerować, a rozmowy dyscyplinujące nie przynosiły efektu... Tak, to mogła być forma zemsty.

— Okazuje się, że nieudana...

— Sąd mi przyznał rację.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna


Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. cz #2049029 | 176.97.*.* 19 sie 2016 10:43

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Jednak ten troll minusujący nie może znieść prawdy. Taki już to typ.

  2. czas #2046831 | 176.97.*.* 16 sie 2016 10:02

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Przyjdzie taki czas, że na drzewach zamiast liści będą w..... pislamiści. Teraz do roboty hejter nadworny z pisu do minusowania wpisu. Nie umiesz dyskutować tylko minusować. Mocny jesteś w necie, ale cienki w szalecie.

  3. c #2049239 | 176.97.*.* 19 sie 2016 16:16

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Trolliku, dziecinko dobrze się bawisz? To pominusuj jeszcze ten tekst. Zachowanie twoje wskazuje na to samo jak ta twoja partia działa.Ukryć ukryć i niech nikt nie zobaczy. Może jeszcze jesteś niskiego wzrostu i nadrabiasz to tutaj?

  4. mieszkanka #2045979 | 14 sie 2016 09:03

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Bardzo cieszę się, że osoba wygłaszająca oszczerstwa publicznie została ukarana. Powinno to być przestrogą dla innych podobnie czyniących, jak p. Krystyna L. Szkoda tylko, że procesy sądowe tak długo trwają. Współczyję panu Grzegorzowi, tym bardziej, że jako pracodawca musiał z p. Krystyną na co dzień pracować.

    1. xyz #2049453 | 91.94.*.* 19 sie 2016 23:01

      Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. i pomyśleć, że przez taką jedną k...ę można chłopa załatwić na cacy. Ciekawe komu zrobiła dobrze, żeby wygryźć go ze stanowiska.

    Pokaż wszystkie komentarze (13)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5